Jak oszukują ubezpieczyciele

Zaniżanie wartości auta i zawyżanie kosztów napraw, wciskanie tańszych zamienników zamiast oryginalnych części – to tylko niektóre z grzechów ubezpieczycieli. Sprawą zajął się UOKiK.

W auto pana Piotra wjechała toyota yaris. Aviva, gdzie sprawca wypadku miał ubezpieczenie, orzekła, że auto pana Piotra nadaje się do kasacji. Pięcioletnie volvo V50 ubezpieczyciel wycenił na 26,5 tys. zł. Kosztorysu naprawy klient nie otrzymał.

Pan Piotr podejrzewał, że jego samochód jest wart więcej, więc udał się do Warty i do PZU i udawał, że chce kupić autocasco. Według obu ubezpieczycieli to samo auto było warte 30,5 tys. zł.

Pan Piotr podważył wyliczenia Avivy opinią biegłego rzeczoznawcy. – Wartość auta obniżono za to, że samochód był sprowadzony z zagranicy oraz za zniszczone ogumienie, co według biegłego było jawnym oszustwem ze strony Avivy – opowiada pan Piotr.

Po interwencji ubezpieczyciel podwyższył wartość auta, ale do 29,6 tys. zł. Powód? Aviva nie chciała uwzględnić pełnej wartości wyposażenia samochodu. Po za tym wycena wartości auta zależy od celu w jakim jest przeprowadzana. – Do kalkulacji AC brana jest pod uwagę uśredniona wartość rynkowa. Natomiast przy wypłacie odszkodowania ma miejsce faktyczna wycena – mówi rzecznik Avivy Bohdan Białorucki.

Według Avivy początkowa wycena została zaniżona, ponieważ pan Piotr nie przedstawił potwierdzenia zakupu auta za granicą. Dlaczego zaniżono wartość opon? – Rzeczoznawca popełnił błąd – przyznaje Białorucki.

Przypadek pana Piotra nie jest odosobniony. To praktyka stosowana w Polsce na skalę masową. – Kiedy koszty naprawy przewyższą wartość rynkową auta, ubezpieczyciele twierdzą, że nadaje się ono do kasacji. To dla nich często dużo tańsze rozwiązanie niż naprawa auta – mówi Krystyna Krawczyk, dyrektor biura Rzecznika Ubezpieczonych.

Jeżeli stłuczka jest mała, ubezpieczyciele „oszczędzają” w inny sposób – nie zgadzają się na zakup oryginalnych części, tylko tańszych zamienników. Albo twierdzą też, że tak droga naprawa nie jest konieczna. To przydarzyło się pani Sylwii, która w połowie marca miała stłuczkę. Serwis blacharsko-lakierniczy Forda w Warszawie nie zgodził się na bezpośrednie rozliczenie z jej ubezpieczycielem – Generali. Powód? Wcześniejsze problemy z płatnościami od tej firmy.

Pani Sylwia czekała więc na odszkodowanie od Generali. Ponieważ ubezpieczyciel się spóźniał, za faktury zapłaciła sama. Na pieniądze czekała półtora miesiąca. Kiedy je dostała, okazało się, że Generali zaniżyło wartość odszkodowania o ponad 700 zł. Ubezpieczyciel twierdzi, że uszkodzenie błotnika nie wymaga wymiany całego elementu, tylko jego fragmentu. – Takie rozwiązanie przewiduje producent i ma ono uzasadnienie zarówno technologiczne, jak i ekonomiczne – mówi Paweł Wróbel, rzecznik Generali.

Rzecznik zarzuca też ubezpieczycielom, że potrącają tzw. amortyzację przy wycenie kosztów naprawy. – Ubezpieczyciel uważa np., że drzwi przez pięć lat utraciły 70 proc. wartości, więc wypłaca tylko 30 proc. wartości nowych drzwi. Ale gdyby nie było tego wypadku, to kierowca mógłby wcale nie chcieć wymieniać tych drzwi! Dlaczego więc ma za to płacić? – pyta Krawczyk.

Rzecznik Ubezpieczonych zawiadomił UOKiK o takich praktykach stosowanych przez Wartę. Zarzuca jej również kwalifikowanie auta do kasacji, choć koszty naprawy wynosiłyby 70 proc. wartości samochodu.

Warta twierdzi, że o niczym nie wie. – Informowaliśmy Wartę zarówno o kilkudziesięciu indywidualnych przypadkach, jak i o zgłoszeniu sprawy do UOKiK – odpowiada Krystyna Krawczyk.

Ale Rzecznik ma zastrzeżenia do wszystkich ubezpieczycieli. – Z innymi na razie rozmawiamy. Jeśli się nie dostosują, to również o ich praktykach zawiadomimy UOKiK albo KNF – mówi Krawczyk. – Nie wykluczamy podjęcia dodatkowych działań – zapowiada Agnieszka Majchrzak z biura prasowego UOKiK-u.

Jeżeli UOKiK uzna, że praktyki stosowane przez Wartę są niewłaściwe, to jego postanowienie zostanie wpisane do tzw. rejestru klauzul niedozwolonych i żaden ubezpieczyciel nie będzie mógł ich stosować.

gazeta.pl

Podziel się

2 odpowiedzi

  1. Uwaga na GENERALI i ich zewnętrzną firmę PARTNER!!! W moim przekonaniu i z własnego doświadczenia mogę smiało stwierdzić że OSZUKUJĄ KLIENTÓW i celowo wstrzymują wypłatę należnego odszkodowania. Poza tym na infolinii nie można uzyskać żadnej informacji i mimo zapewnień nikt nie oddzwania z wyjaśnieniem. Jednocześnie w Katowickim Oddziale automatyczna sekretarka została celowo zapętlona aby nie było możliwości skontaktowania się z kimkolwiek.

  2. Generali i Warta są to dwie dziadowskie Firmy. Tak samo jak przedmówca byłem poszkodowany przez Klienta Generali. Moje spostrzeżenia:z Generali nigdy nie oddzwaniają, nie dotrzymują żadnych terminów(ustawowych ani uzgodnionych), wszystko miej na piśmie i musisz trzymać, bo wypierają się w kolejnych rozmowach i każą sobie udowadniać, kiedy co nadałeś, wysłałeś czy powiedziałeś bo do NICH NIE DOTARŁO. Nigdy nie dociera. Syf z patatajnią polecam masochistom. Jest to machina nastawiona na wydymanie Ciebie.
    Z kolei żona była poszkodowana przez Klienta Warty. Z kolei Ci pilnują terminów, ale ZAWSZE oszukają Cię na kasę. Zaniżają wartość pojazdu, ceny częsci, roboczogodziny – nawet nie starczyło by na wyklepanie w stodole 3 letniego pojazdu z salonu.
    Kosztorys to był złodziejski rozbój w biały dzień – postanowiłem nauczyć dziadów rozumu, Zaprowadziłem do Aso i bekneli ponad 10 000 a kosztorys był 3 000. Tak należy uczyć bandytów rozumu… pozdr

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sprawdź również
tagi