W szpitalu zabrakło prądu, pacjent zmarł. Sąd uznał winę dyrektora

Pacjent ze szpitala w Dzierżoniowie zmarł w trakcie operacji, gdy na sali zabrakło prądu. Przed sądem w Dzierżoniowie zapadł wyrok w tej sprawie. Na ławie oskarżonych zasiadał m.in. były już dyrektor szpitala w tym mieście. Dostał rok więzienia w zawieszeniu za niedopełnienie obowiązków. 74-letni mężczyzna trafił do szpitala w Dzierżoniowie w połowie 2006 roku po upadku ze schodów. Lekarze uznali, że stan jest poważny i wysłali go karetką do placówki w Wałbrzychu. Tam jednak neurochirurg (też oskarżony w tym procesie) podjął decyzję o odesłaniu chorego z powrotem do Dzierżoniowa.

Lekarze z Dzierżoniowa uznali, że pacjent jest w stanie zagrożenia życia i trzeba go natychmiast operować. W czasie operacji w szpitalu nagle zgasło światło. Przez kilkanaście minut lekarze po ciemku, świecąc tylko latarkami z telefonów komórkowych, kończyli zabieg. Gdy w końcu pojawił się prąd, mężczyzna jeszcze żył. Ale ostatecznie nie udało się go uratować.

Prokuratura oskarżyła byłego dyrektora szpitala m.in. o niedopełnienie obowiązków i narażenie pacjenta na niebezpieczeństwo. W szpitalu powinno być podwójne zasilanie, na wypadek takich sytuacji jak ta. I teoretycznie takie zasilanie było. Problem w tym, że uruchomienie dodatkowego agregatu trwało około 20 minut, a dodatkowo potrzebny był do tego fachowiec elektryk (którego w tym czasie w szpitalu nie było). Za taki stan rzeczy, zdaniem śledczych, odpowiedzialny był dyrektor, który miał obowiązek zapewnienia pacjentom bezpieczeństwa.

Śledztwo, a potem proces trwały bardzo długo, bo ponad sześć lat, to m.in. z powodu długiego czasu oczekiwania na opinie biegłych. Ostatecznie sąd skazał byłego już dyrektora szpitala w Dzierżoniowie Zbigniewa G. na karę roku więzienia w zawieszeniu na dwa lata. – Biegli stwierdzili jednoznacznie, że doszło do nieprawidłowości i na tej podstawie sąd wyrokując uznał winę dyrektora – mówi Maciej Kwiecień z kancelarii „MARSHAL” reprezentującej rodzinę zmarłego pacjenta. Dyrektor prawdopodobnie będzie się odwoływał od tego wyroku.

Na ławie oskarżonych zasiadał też neurochirurg z Wałbrzycha, który odesłał chorego z powrotem do szpitala w Dzierżoniowie. Miał zarzut z art. 160 Kodeksu karnego, czyli narażenie pacjenta na niebezpieczeństwo, nieumyślne. Dostał osiem miesięcy więzienia w zawieszeniu na dwa lata.

Jest też sprawa o zepsuty respirator

Na Lubelszczyźnie też mamy historię, związaną ze śmiercią pacjenta w szpitalu – historię, którą też wyjaśnia prokuratura. Pacjent w szpitalu w Chełmie był podłączony do respiratora, zmarł, bo respirator pod koniec sierpnia przestał działać.

– W sprawie przesłuchano już świadków i zgromadzono dokumentację lekarską. W tej chwili prokuratura oczekuje na opinię biegłej z zakresu badania urządzeń medycznych – mówi prokurator Beata Syk-Jankowska, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Lublinie. Jak dodaje, chodzi o ustalenie, dlaczego respirator był niesprawny, czy był prawidłowo eksploatowany i serwisowany. – To jedna z kluczowych czynności w tej sprawie – mówi Syk-Jankowska. Opinia ma być gotowa w ciągu miesiąca. Na razie jest to postępowanie „w sprawie”, nikomu nie przedstawiono zarzutów.

gazeta.pl

Podziel się

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *