Czterdziestoczteroletnia kobieta przyjęta na planowy zabieg artroskopii kolana, wróciła do bliskich w stanie wegetatywnym – po piętnastu latach udało się wykazać winę szpitala

Dnia 10 lipca 2007 roku na Oddział Chirurgii Urazowo-Ortopedycznej Samodzielnego Publicznego Zakładu Opieki Zdrowotnej „Latawiec” w Świdnicy przyjęto 44-letnią kobietę na zabieg artroskopii kolana lewego, z powodu wcześniejszego urazu doznanego w wyniku potknięcia podczas rodzinnego spaceru. Dzień później u pacjentki planowo przeprowadzono zabieg operacyjny. W drugiej dobie po zabiegu artroskopii przeprowadzonym w znieczuleniu podpajęczynówkowym, w godzinach porannych kobieta zaczęła uskarżać się na występujące osłabienie i duszności, skutkujące kilkukrotnym omdleniem. Reakcja personelu ograniczyła się jedynie do podania aparatu tlenowego, uchylenia okna szpitalnego i pozostawienia pacjentki bez dalszego nadzoru. W ocenie personelu nagła utrata przytomności była wynikiem osłabienia pooperacyjnego, a także normalnym następstwem wcześniej przeprowadzonego zabiegu i nie wymagała niezwłocznego przeprowadzenia diagnostyki lekarskiej. Niestety, po kilku epizodach zasłabnięcia u pacjentki doszło do nagłego zatrzymania krążenia powodującego konieczność podjęcia kilkudziesięciominutowej akcji resuscytacyjnej. Jako przyczynę zatrzymania krążenia wskazano masywną zatorowość płucną. Po odzyskaniu pracy serca i przywróceniu krążenia, pacjentkę przekazano do Oddziału Intensywnej Terapii. Chorą zaintubowano podając tlen i leki według zaleceń anestezjologicznych. Jej stan określono jako bardzo ciężki – pozostawała nieprzytomna i nie reagowała na bodźce zewnętrzne. Okres hospitalizacji na Oddziale Intensywnej Terapii trwał kolejne trzy miesiące, potem pacjentkę wypisano do domu z zaleceniem kontynuacji opieki i rehabilitacji w warunkach ambulatoryjno-domowych. Pomimo intensywnego leczenia i powolnej stabilizacji stanu zdrowotnego pacjentki, nie udało się uzyskać powrotu świadomości. Przez kilkanaście lat kobieta pozostawała w przewlekłym stanie wegetatywnym, bez jakiegokolwiek kontaktu logicznego z otaczającym ją światem zewnętrznym. Całkowicie niezdolna do samodzielnej egzystencji, wymagała całodobowej opieki związanej z karmieniem, przewijaniem i usprawnieniem ruchowym.

Najbliżsi członkowie rodziny obok ogromu traumy i zmagań z trudami codziennej pielęgnacji, zdecydowali się podjąć ciężką walkę o sprawiedliwość oraz kompensację cierpienia i kosztów należnych za długotrwałą opiekę niepełnosprawnej kobiety.

Proces sądowy trwał siedem lat, w sprawie wykonano kilka ekspertyz medycznych. W początkowym okresie procesu biegli podkreślali, że wykonanie zabiegu artroskopii odbyło się w zgodzie z obowiązującymi standardami sztuki lekarskiej i aktualną wiedzą medyczną.

W ocenie zespołu biegłych, którzy jako pierwsi dokonali analizy dokumentacji medycznej poszkodowanej, stwierdzona u niej encefalopatia niedokrwienno-niedotleniowa z czterokończynowym niedowładem spastycznym, będąca następstwem przebytego zatoru tętnicy płucnej; nie pozostawała w związku przyczynowo-skutkowym z postępowaniem medycznym wobec pacjentki, a późniejszy stan zdrowia powódki był zwyczajnym następstwem powikłania mieszczącego się w granicach ryzyka zabiegu, nie zaś wskutek nieprawidłowego postępowania medycznego.

Zaś pozwany szpital na etapie postępowania sądowego wielokrotnie zaprzeczał wszelkim twierdzeniom i zarzutom strony powodowej, co do nieprawidłowego leczenia niepełnosprawnej kobiety w szpitalu. Według niego powództwo nie było zasadne i winno było zostać oddalone w całości ze względu na uzyskanie od pacjentki świadomej zgody do przeprowadzenia leczenia operacyjnego. W jego ocenie obserwacja stanu pacjentki oraz monitorowanie wskaźników krwi i tętna były wystarczającymi czynnościami, a całokształt działań podmiotu leczniczego w zakresie dalszej hospitalizacji – zgodny z przewidzianą sztuką lekarską.

Zdaniem pełnomocników adw. Ilony Kwiecień oraz adw. Edgara Mazurka reprezentujących pacjentkę, istotne było wykazanie, że w powyższym stanie faktycznym mieliśmy do czynienia zarówno z błędem diagnostycznym, jak i terapeutycznym będącym konsekwencją zaniechań w diagnozie oraz brakiem prawidłowego nadzoru nad pacjentką po operacji artroskopii kolana w dolnośląskim podmiocie leczniczym. Pełnomocnicy nie mieli żadnych wątpliwości, analizując przebieg pooperacyjnej hospitalizacji poszkodowanej powódki – uwzględniając jednocześnie fakt, że kobieta znajdowała się w grupie podwyższonego ryzyka zakrzepowego – iż zasadnym było wysunięcie zarzutu, że zabezpieczenie pobytu pooperacyjnego pacjentki w szpitalu strony pozwanej pod kątem jakości personelu medycznego i jego niewystarczającej reakcji na doznane przez powódkę omdlenia – nie było należyte, co w konsekwencji doprowadziło do zatorowości płucnej, a następnie zawału serca.

Przełomowym momentem w powyższej sprawie okazały się opinie biegłych kardiologa i anestezjologa, którzy zgodnie wskazali na szereg uchybień, tj.: brak natychmiastowego powiadomienia lekarza o zaistniałych omdleniach, brak pomiaru podstawowych parametrów życiowych i stosowania ciągłego monitorowania elektrokardiograficznego, pozwalającego na wcześniejsze rozpoznanie powikłań zatorowych; nieadekwatna reakcja w stosunku do pojawiających się omdleń w postaci biernej tlenoterapii, która dodatkowo mogła maskować objawy rozwijającej się zatorowości płuc oraz istotne braki w dokumentacji medycznej. Powyższe nieprawidłowe działania pracowników szpitala uniemożliwiły wykonanie diagnostyki w kierunku tworzącego się zatoru tętnicy płucnej, co mogło w sposób znaczny zmniejszyć ryzyko uszkodzeń neurologicznych, poprzez wcześniejsze zastosowanie intensywnego leczenia. W przypadku omdleń we wczesnym okresie pooperacyjnym, personel medyczny był zobligowany do rozważenia prawdopodobieństwa wystąpienia klinicznych powikłań zakrzepowo- zatorowych.

W dniu 27 maja 2022 roku Sąd Okręgowy w Świdnicy rozpatrując dotychczasowo zebrany materiał dowodowy, a także zeznania najbliższych i opinie biegłych – orzekł, że lekarze zatrudnieni w pozwanym szpitalu nie dopełnili ciążących na nich obowiązków w zakresie należytej staranności, przede wszystkim na etapie diagnozowania choroby i tym samym doprowadzili do szeregu powikłań zdrowotnych oraz cierpień fizycznych i psychicznych u powódki. Sąd w sposób bezsprzeczny uznał, że doszło do rażących błędów, w tym zaniechań personelu medycznego, które miały bezpośredni wpływ na uszkodzenie ciała, rozstrój zdrowia i w konsekwencji śmierć powódki, gdyż przyczyna omdleń pacjentki wymagała wyjaśnienia, zwłaszcza w sytuacji trzech incydentów. Wymaganej diagnostyki nie dokonano ani po pierwszym, ani po drugim incydencie utraty przytomności przez pacjentkę. Nie przeprowadzono również pogłębionego wywiadu i nie wdrożono postępowania diagnostycznego, choć powyższe powinny być dla personelu medycznego obligatoryjne. Ograniczenie czynności wobec pacjentki do wietrzenia pomieszczenia i podania biernej tlenoterapii było niewystarczające.

Na rzecz bliskich zmarłej kobiety zasądzono świadczenia w łącznej wysokości blisko czterech milionów złotych. Wydany w sprawie wyrok jest nieprawomocny. W ocenie pełnomocników strony powodowej, należy spodziewać się złożenia apelacji przez pozwanego.

Jak podkreśla mec. Ilona Kwiecień – powyższy przykry w skutkach incydent ukazuje, że w ramach działania z należytą starannością przy udzielaniu świadczeń zdrowotnych, zarówno lekarz, jak i personel medyczny mają obowiązek przeprowadzić postępowanie diagnostyczne ze szczególną uwagą, poświęcając na to niezbędny czas, a w razie zaistnienia potrzeby lub wątpliwości – zasięgnąć opinii właściwego lekarza specjalisty. To podmiot udzielający świadczeń zdrowotnych obowiązany jest do zapewnienia bezpieczeństwa pobytu pacjentów i ponosi odpowiedzialność za niedołożenie należytej staranności przez swoich pracowników. A opóźnienie diagnozy skutkujące następnie określonymi negatywnymi następstwami, jest również podstawą do odpowiedzialności za delikt w postaci zaniechania w sytuacji istnienia obowiązku działania (czyt. błąd medyczny). W istocie jest to jeden z najpoważniejszych błędów, gdyż bezpowrotnie odbiera pacjentowi szansę na skuteczne leczenie, nierzadko również jego zdrowie i życie.

Sprawa toczyła się przed Sądem Okręgowym w Świdnicy, sygn. akt: I C 629/20.

marshal.pl

Podziel się

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *