W toku postępowania likwidacyjnego spółka akcyjna w której miał wykupione OC sprawca zdarzenia wypłaciła poszkodowanemu 1500 zł tytułem zadośćuczynienia oraz 100 zł odszkodowania za wydatki poniesione na leczenie, które ich zdaniem w pełni rekompensują roszczenia związane z przebytymi urazami.
Do zdarzenia doszło cztery lata temu na jednym ze skrzyżowań w Łodzi. W samochód łodzianina od strony kierowcy wjechał inny samochód. Mężczyzna w chwili kolizji miał zapięte pasy bezpieczeństwa. Sam opuścił pojazd drzwiami od strony pasażera. Był zakrwawiony – miał uraz nosa i wargi, potłuczoną lewą stronę ciała. Poszkodowany po diagnostyce w szpitalnym oddziale ratunkowym został wypisany do domu z zaleceniem leczenia w poradni.
Po zdarzeniu drogowym kierowca skarżył się na bóle głowy, młodości, miał problemy z zaśnięciem. Przez półtora miesiąca korzystał ze zwolnienia lekarskiego. Rehabilitował się prywatnie, bo na zabiegi w ramach NFZ musiałby wtedy czekać 5 miesięcy. Dolegliwości w obrębie kręgosłupa szyjnego, które wówczas odczuwał – jak później ocenili eksperci – były częściowo wywołane istniejącymi przed kolizją zmianami zwyrodnieniowymi.
Pomimo pielęgnacji specjalnymi maściami mężczyźnie pozostały blizny na nosie (4 na 6 mm) oraz na wardze 15 mm na 4 mm. Ich trwałe usunięcie ani na skutek operacji plastycznej ani maściami nie jest możliwe. Zdaniem biegłych uszczerbek na zdrowiu spowodowany bliznami wynosi 4 proc. Natomiast dolegliwości ze strony kręgosłupa szyjnego stanowią 5 proc.
Trzy i pół miesiąca po kolizji ubezpieczyciel sprawcy kolizji przyznał poszkodowanemu 1500 zł zadośćuczynienia. Pięć miesięcy później wypłacił mu jeszcze 100 zł tytułem zwrotu kosztów leczenia.
Poszkodowany rozczarowany tak niską kwotą zadośćuczynienia skierował pozew do I Wydziału Cywilnego Sądu Rejonowego dla Łodzi Śródmieścia.
Sąd przyznał poszkodowanemu 27 tys. zł zadośćuczynienia z odsetkami będzie to blisko 30 tys. zł oraz zwrot kosztów leczenia – 2177 zł. Wyrok jest nieprawomocny.
Express Ilustrowany