Szef gangu pozwał Polskę i wygrał. Musimy mu zapłacić za błąd sądu

Stanisław S., szef gangu bokserów, jednej z najniebezpieczniejszych grup przestępczych w Świdnicy, otrzymał od państwa polskiego, czyli nas wszystkich, 13 tysięcy złotych odszkodowania za zbyt długie, tymczasowe aresztowanie. To decyzja Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. Stanisław S. domagał się aż 50 tysięcy złotych.

– Trybunał nie miał wątpliwości, że doszło do naruszenia art. 5 § 3 konwencji, czyli prawa do wolności i bezpieczeństwa osobistego na skutek przewlekłego stosowania tymczasowego aresztowania. Nie zgodził się natomiast co do wysokości żądanej kwoty. Zasądzone odszkodowanie zostało przelane na rachunek skarżącego – tłumaczy Marcin Wojciechowski, rzecznik Ministerstwa Spraw Zagranicznych.

Stanisław S. przebywał w areszcie ponad 6 lat, bez prawomocnego wyroku skazującego, choć taki zapadł. W 2009 roku m.in. za kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą został skazany na 13 lat więzienia. Jednak rok później Sąd Najwyższy wyrok unieważnił i nakazał rozpatrzenie sprawy raz jeszcze.

Chodziło o to, że jednego z oskarżonych na 18 rozprawach reprezentował nie adwokat, a zatrudniony u niego aplikant pierwszego roku, który nie miał jeszcze uprawnień do stawania przed sądem okręgowym.

– Sąd zorientował się w końcu że ten konkretny aplikant nie powinien stawiać się na rozprawach i zobowiązał do tego adwokata. Strony nie wnosiły jednak wtedy o powtórzenie przesłuchań świadków – tłumaczył Tomasz Białek, rzecznik Sądu Okręgowego w Świdnicy. I przyznaje, że to nauczka na przyszłość. – Wychodziliśmy z założenia, że jeśli adwokat przysyła aplikanta, to wie o procedurach. Nie sprawdzaliśmy za każdym razem, czy ktoś ma uprawnienia, ale będziemy musieli zacząć tak robić – dodawał.

Adwokat odpowiedział za to dyscyplinarnie, ale konsekwencje były większe. Zaraz po kasacji wyroku Stanisław S. wyszedł na wolność (musiał wpłacić 190 tys. zł kaucji, oddać paszport, a dodatkowo został objęty dozorem policyjnym). Poza tym proces, w którym na ławie oskarżonych poza Stanisławem S. zasiada 30 innych osób, a który paraliżował przez wiele miesięcy prace sądu i policji, ruszył od nowa i wciąż trwa. Do tego doszło odszkodowanie wypłacone z naszych podatków.

gazetawroclawska.pl

Podziel się

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sprawdź również
tagi